W grudniu trafił mi się wyjazd do większego miasta. W większym mieście jest
LUSH a że zawsze LUSHowe zakupy robiłam przez Internet, osobista
wizyta w tym przybytku stała się jednym z głównych punktów wycieczki.
Stwierdzam, że LUSHomaniactwo mi przeszło, oczywiście bylam zachwycona zapachami
ale chodząc między półkami nie poczułam żadnego chciejstwa. Skusiłam się na dwa
czyściki ze świątecznej limitowanej edycji - pierwszy to Let the Good Times
Roll, który gościł już u mnie w zeszłym roku KLIK a
drugi to Buche de Noel o którym dużo czytałam i który przez to musiał być
przeze mnie przetestowany...wiecej KLIKNIJ TUTAJ
lushki wyglądają tak smakowicieee
OdpowiedzUsuńdziwne są...
Usuńmnie też nie przypadły do gustu ;)
UsuńJak tak na niego patrze to mam ochotę go zjeść. :)
OdpowiedzUsuńja rowniez ;)
Usuńzjadłabym to :D
OdpowiedzUsuńprzypomina masę na ciasto...
Usuńfajne
OdpowiedzUsuńkiedyś oglądałam program o tym jak produkowane są kosmetyki Lush, to naprawdę niesamowite że wszystko jest robione ręcznie i tak naturalnie :))
OdpowiedzUsuńtylko nie pokazujcie małym dzieciom!!!
OdpowiedzUsuńSpam ;)?
OdpowiedzUsuń